Strony

ABI


Gracja Kedudogs
Rasa: Golden Retriever
Data urodzenia: 05.05.2011
Wzrost: 57 cm
Waga: 31 kg
Kolor: Złoty
Ojciec: YETI Adekatos
Matka: ULINA z Zagłębia 

Zaczęło się od niewinnie wyglądającej złotej, puszystej kuleczki. Następnie przeszłam przez bramę grozy i rozpaczy, gdy to w połowie osiwiałam i dostawałam cotygodniowe spacerowej depresji, a wszystko to za sprawą mojej totalnej niewiedzy i plątaniny ciała i umysły przy pierwszych próbach ,,szkolenia’’ nieco już wyrośniętego szczeniaka. Po roku mając psa z totalną sieczką w głowie, przebrnęłam przez niezliczoną ilość poradników i filmów oraz późniejszych prób praktycznych (swoją drogą, gdy oglądam sobie teraz te uwiecznione na aparacie, mam niezłą komedie, gdy widzę chociażby mozolne próby chodzenia przy nodze, kiedy to sama do końca nie wiem co mam z sobą zrobić). A pomyśleć, że kupując swojego wymarzonego pieska myślałam, że o szkoleniu wiem wszystko, ta… praktyka czyni mistrza jak to mówią. I mając tak oto wspaniale wyhodowanego konia pociągowego na smyczy, który widząc na horyzoncie innego osobnika swojego gatunku traci móżdżek, a po spuszczeniu następuje dzika ucieczka, w kierunku ściśle nieokreślonym , można by się załamać, co nie? To nie miało tak wyglądać, o nie. I niby sytuacja straszna i tragiczna, ale z biegiem czasu jestem z niej niezmiernie szczęśliwa, bo takim to sposobem narodziła się moja życiowa pasja, którą kontynuuję po dzień dzisiejszy. Były dołki i wyżyny, dni załamki i euforii, duma w sercu i zaciśnięte ze złości zęby, prawdziwy rollercoaster moich i psich emocji. Wtedy to zobaczyłam, że da się, że można dojść do porozumienia całkiem inną ścieżką niż obierałam do tej pory. A później, że sprawia nam to niesamowitą radość i że w końcu stajemy się psio-ludzkim teamem, dokładającym kolejne cegiełki do zbudowanej już całkiem fajnej podstawy. Po 6 latach, które upłynęły w zawrotnym tempie mam mojego osobistego geniusza i jestem niezmiernie dumna z tego co udało nam się razem stworzyć i każdego dnia dziękuję jej za to czego mnie nauczyła. 

Gdybym miała ją  opisać, to jest niezmiernie interaktywnym psem w przypadku klikania, ale w życiu codziennym jest totalnie odwrotnie i Abi ma swoją psią przestrzeń, którą ja szanuje. Kiedyś śmialiśmy się, że Abi jest autystyczna i nie czerpie większej radości z pieszczot (drapanie po zadku i brzuszku jest odstępstwem od tej reguły :D) i prześladowanie przez zaprzyjaźnionych głaskaczy okropnie męczy ją psychicznie. Bo Abi z racji z tego, że jest totalnym barankiem i nie ma w sobie grama agresji, poddaje się pokornie napastowaniu przez inne psy czy też człowieki, a w chwilach gdy patrzy wzrokiem ,,mamo weź ich już’’ szybciutko odchodzi znaleźć spokój gdzie indziej. Taki charakter co zrobić…  


Ulubione smakołyki? Paróweczki, pieczone paszteciki, kurczak też bardzo smakowity.
Niezastąpiona zabawka? Wszyscy co mięciutkie, milutkie i puszyste – zabawkom ze stali mówimy stanowcze nie i zostawiamy dla psich twardzieli. 
Jak spacer to gdzie? Nad wodę rzecz jasna, w każdej postaci! Jednak jeziora wygrywają w tej  kategorii - Abi potrafi spędzić w nich cały dzień, dosłownie, póki nie wytłumaczę jej, że tak się nie da, bo nie jest wydrą tylko pieskiem i pora wracać do domu. 
Najlepsza sztuczka? Taka, którą lubi najbardziej, czyli chodzenie tyłem i wszystko co z świadomością zadka związane. Nie wiem z czego to wynika, mi by się nie chciało tak gimnastykować. Często kiedy drążymy coś nowego, w chwilach typu ,,mamo, ja nie wiem o co chodzi, postaraj się bardziej’’ tupta tylnymi łapkami albo robi inne ciekawe rzeczy ze swoim goldenim ciałkiem. 
Najtrudniejsza rzecz do przepracowania? Szalone ucieczki za czasów młodości i kompletnie nie wypracowane przywołanie. Oj tak, to był ciężki orzech do zgryzienia, przyznaję. Tysiące sposób przepracowane, który pomógł? Według mnie nie ma złotej zostały, dopiero skumulowane działanie przeróżnych metod, szczególnie tych zaskakujących psa i czyniących nas atrakcyjnym oraz tysiące przepracowanych godzin dają finalny efekt. 
Pacyfista czy agresor? Tu nie mam wątpliwości, odpowiedź jest jednoznaczna – pacyfista z krwi i kości. Kotki, pieski, króliczki, ptaszki, myszki nie ważne co lub kto, Abi i tak się z nim zaprzyjaźni i będzie żyła w zgodzie bez awantur i dramatów. Zdarza się, że jedynie zazdrość  wygrywa nad jej domeną ,,kochać wszystkich i wszystko’’ co powoduje próby zwrócenia na siebie uwagi popiskiwaniem i popychaniem mnie swoim tłuściutkim ciałkiem.



A z racji tego, że jedynym problemem Abi jest wybór jedzenia, zabawki et cetera  zakres skierowanych do niej pytań jest nieco zawężony i tymże sposobem kończymy maraton pytań i odpowiedzi skierowanych do księżniczki, która właśnie smacznie chrapie koło mnie na kanapie. 







4 komentarze:

  1. Kurcze...ile bym dała, żeby się z Wami spotkać :P haha
    i do tego, chciałabym, aby Abi & Abi sobie razem popływały, kto wie, może Abi przekonałaby się do wody? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak bym czytała o mnie i o Megi, nawet jeśli Megi jest mniejsza ale już naprawiamy błędy które popełniłam, te same o których napisałaś oprócz uciekania.
    Abi zresztą jest cudowna, na pewno pod każdym względem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. mojej suczki mama jest rodowodowym goldenem retrieverem zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam złote goldeny, cudowna <3

    OdpowiedzUsuń